„Jeśliby te osiągnięcia były wynikiem wysiłków jakiegoś ugrupowania społecznego lub sukcesem jakiejś polityki — pisze historyk francuski Bizet — zuchwały feminizm kazałby drogo zapłacić mężczyznom za całe wieki przewagi. Zobaczylibyśmy kobiety, których odzież byłaby zaledwie nieco przekształconą odmianą tej, jaką noszą mężczyźni […] czego było wiele przykładów, np. kiedy wszedł w życie rower — ilez to kobiet chciało nosić spodnie […] tak samo w pierwszych latach samochodu nie należało do rzadkości, że kobieta nosiła czapkę i okrycie z koziej skóry, takie jak mężczyzna, i osiągnęła przez to wygląd, który ją narażał na śmieszność […] a i sporty też pobudzają ją do tego małpowania.” Oto stanowisko zawziętego konserwatysty, wypowiadającego się w kilka lat po wojnie, w okresie mody „chłopczycy”, wówczas kiedy to dokonała się już całkowita reforma ubioru kobiecego, mimo że „chłopczyca” nie nosiła wówczas spodni.